na początku wszytsko ok, ale dużo zmiania się po wpłaceniu pieniedzy. mam zastrzezenia co do sterylności, na sale operacyjną wchodziłyśmy w swojej bieliźnie, nikt nie kazal zdjąć kolczyków czy protez. operacja byla opozniona o 4 h, co sprawilo, ze ja bylam operowana dopiero po godzinie 20... mysle, ze przy takim trybie pracy lekarz musi byc bardzo zmęczony, skoro konsultacje ma od 8 i do północy ciągle pracuje.... potem wszytsko bylo ok przez 2tygodnie, az coś zaczelo dziać się w ranie pooperacyjnej. przyjechalam specjalnie 300 km zeby mu to pokazac, on powiedział ze goi się dobrze, ale zakleił opatrunkiem i kazal nie ściągać przez 4 dni, i dał bardzo silny antybiotyk. w gabinecie spedzialam 5 minut. po 4 dniach mialam znów do niego przyjechac, ale opatrunek odkleił się i zajrzałam dzień przed wizytą. rana byla mocno zainfekowana, wdała się martwica. musiał to widzieć skoro przepisał antybiotyk, wiec czemu klamał? przestałam do niego jezdzić, zmienilam chirurga. P. nawet nie zainteresował się czemu przestałam się pojawiać. no ale cóż sie dziwić skoro zapłacone....