Miesiąc temu przeszłam zabieg otoplastyki. Odstające uszy od zawsze były moim kompleksem, chociaż chciałam chodzić w kucyku, robić sobie ładne fryzury to zawsze właśnie te uszy mnie przed tym powstrzymywały. Gdy poszłam na konsultację przed zabiegiem pierwszym co usłyszałam było stwierdzenie, że problem nie jest duży. Pan doktor stwierdził jednak, że z moich uszu nie da się zrobić bardzo przylegających, ponieważ chrząstka jest już twarda co jest ograniczające. Zdecydowałam się na zabieg mimo wszystko, ponieważ stwierdziłam, że nawet mała poprawa mnie zadowoli. Kilka dni po zabiegu gdy z uszu zeszła opuchlizna, zaczęłam zauważać, że mają one w moim odczuciu dość dziwny i specyficzny kształt z którym, czuję się teraz jeszcze gorzej. Co myślicie? Czy takie wrażenie "spiczastości" tych uszu wygląda naturalnie? Czy z czasem ten efekt może w jakiś sposób osłabnąć? Pytałam doktora czy mozna coś zrobić żeby to poprawić, aby te końce uszu były bardziej przylegające. W odpowiedzi usłyszałam, że wtedy dopiero wyglądałoby to nienaturalnie i że jest to ryzykowne, ponieważ gdy uszy będą tak blisko skóry głowy mogą mi się robić jakieś zapalenia i taka poprawka znów wiązałaby się z cięciem chrząstki... Bardzo źle wspominam ból po zabiegu i mam bardzo mieszane uczucia co do zaistniałej sytuacji.. Na pierwszym zdjęciu uszy przed zabiegiem, na drugim miesiąc po zabiegu.